środa, 25 grudnia 2013

co najważniejsze..

Kochani!
Dziś narodził się Zbawiciel!
Świętujcie dobrze te wspaniałe dni i cieszcie się Radością Narodzonego!

Dziś baja będzie świąteczna:

Bracia odwiedzali więźniów w areszcie śledczym.
Jeden brat spotkał się z pewnym mężczyzną - wielkim, wytatuowanym po same powieki. Zakonnik był pewny, że go zlekceważy, ale łamiącym się głosem mówi:
-Życzę Ci wolności.. i będziemy o tobie pamiętać w modlitwie..
Brat był pewny, że nic nie odpowie. Ale na to ów mężczyzna chwycił go za rękę i odparł:
-Dzięki stary! A ja tobie życzę kasiory - bo to w życiu najważniejsze!

________________________________________
hihi. Ja Wam życzę tego, co naprawdę najważniejsze!

poniedziałek, 16 grudnia 2013

lekko przeterminowane

Może się komuś wydawać, że dzisiejsza baja jest lekko przeterminowana, bo z pielgrzymki. Nic bardziej mylnego! Staram się po prostu, żebyśmy przypomnieli sobie troszkę z tego upalnego czasu w środku zimy!

Usłyszane z tub:
-Uwaga! Uwaga! Z naprzeciwka zbliża się hulajnoga! Nabiera prędkości! Po prawej pokrzywy. To co, lewa wolna i wszyscy na pobocze?

-O, ograniczenie do 20. Musimy zwolnić! A może to ograniczenie do 20 osób..? Niech ktoś dopisze jedno zero, to prawie się załapiemy.

-Pamiętajcie: kto PYDA - nie błądzi!

środa, 4 grudnia 2013

świat bardziej jasny!

W pewnym dominikańskim klasztorze po mszy do zakrystii przyszła jedna osoba i mówi do kapłana:"-Proszę ojca, świetne kazanie.
Na to zakonnik:
-To nie ja, to Pan Bóg.
-Nie no, aż tak dobre to ono nie było"

Na spowiedzi ksiądz pyta się małego chłopca:
-Czy kiedykolwiek wyciągałeś nożem pieniądze ze świnki skarbonki?
-Nie, ale to świetny pomysł!

Byli sobie budowlańcy, którzy strasznie narzekali i nie chcieli pracować. Kierownik się zdenerwował. Ustawił wszystkich pracowników w szeregu i mówi:
-Komu się nie chce pracować, niech wystąpi.
Występują wszyscy, poza jednym. (nazwijmy go Zielińskim).
Kierownik na to się wzruszył i mówi:
-Dziękuję wam Zieliński, za wasz trud, za zaangażowanie, za to, że chcecie pracować..
Zieliński nagle przerywa i mówi:
-Nie, nie, panie kierowniku, mnie to się nawet wystąpić nie chciało.

Bracia się śmieją, że klasztor w Krakowie to jest taka łódź podwodna - zanurza się w październiku, a wynurza się w czerwcu, bo jest strasznie ciemno. Pewien brat właśnie takim jesiennym czasie miał zły czas, wiele spraw nie szło po jego myśli. Obudził się jednego dnia półprzytomny o szóstej. Ogarnął go smutek. Wstaje i idzie na modlitwy poranne. Kiedy otworzył drzwi do celi zobaczył.. puszkę ananasów (taką kupioną jakoś w tesco za 3,6zł) wraz z karteczką od jednego z braci:
"Byłem w nocy w Peru i przywiozłem Ci ananasy, żebyś mi uwierzył, że w tym Peru byłem"
Najdrobniejsze sprawy czasem sprawiają, że ten świat staje się bardziej jasny!

_______
z dedykacją dla Basi i jej ekonometrii.
specjalne pozdrowienia dla tego, który to wszystko powiedział! :)

środa, 6 listopada 2013

zasłyszane jesienią...

Dawno temu w krakowskim klasztorze ojców dominikanów mieszkał brat, który hodował pszczoły. Ów zakonnik, ku uciesze współbraci potrafił wyprodukować z miodu prawdziwe cuda, którymi raczył ich podczas wspólnych rekreacji . Lubił to swoje hobby - pszczelarstwo, jednak miało ono także swoje wymagania. W tamtym czasie w klasztornym ogrodzie znajdowało się kilka uli, którymi się zajmował, jednak pszczoły - jak to pszczoły latać potrafią i ani ściany uli (ulów?!), ani gorące modły brata, ani nawet klasztorne mury ogrodu, nie były w stanie powstrzymać pszczół od podziwiania uroków zabytkowego Krakowa. Pszczoły mają też w zwyczaju, że gdy ich królowa wyleci z ula, cały rój podąża za nią. Zdarzyło się więc razu pewnego, że królowa pszczół wyleciała z ula(?) na planty, a za nią rój pszczół. Zauważyli to zaniepokojeni krakowianie i zawiadomili policję. Policja, obserwując rój, wywnioskowała że ma on pewien związek z klasztorem i nawiedziła furtę. Poczciwy Pan Furtian od razu skierował Panów Policjantów do Brata-Pszczelarza, który po usłyszeniu od funkcjonariuszy, że jego cały rój pszczół lata bezkarnie po Plantach miał odkrzyknąć: "Jaki tam rój?! Kilka pszczółek!".


Żyło sobie kiedyś dwóch starszych ojców. Jeden z nich, bardzo miły aczkolwiek o intrygującej i wymagającej osobowości oraz lekkiej wadzie wymowy, poruszał się w sposób bardzo charakterystyczny, tak że już z daleka "na ucho" można było go rozpoznać, drugi zaś miał cięty charakter. Pewnego dnia ten drugi z nich przeziębił się nieco i leżał w swojej celi. Nie miał też ochoty z nikim się widywać w swoim stanie. Pierwszy zaś, postanowił go odwiedzić. Począł zatem iść do celi ciętego współbrata, jednak zanim zdążył zapukać do drzwi z celi odezwał się głos: "Idź stąd idioto!" Na co miły aczkolwiek o intrygującej osobowości współbrat odrzekł sepleniąc "Skąd wiedziałeś że to ja?".


Rady kaznodziejskie sprzed lat: "Ja nie chcę być polityczny ale niech każdy głosuje na swojego. Polak na Polaka, żyd na Żyda."

Dawno dawno żył sobie ojciec, któremu był bardzo bliski kult pewnej odmiany Matki Bożej. Udało mu się też zdobyć wizerunek przedstawiający ową Matkę Boską. Ponieważ był to ojciec, piastujący funkcję profesora w kolegium braci, prowadził młodym zakonnikom zajęcia. Właśnie na jedne z takich zajęć wpadł kiedyś zaaferowany mówiąc: "Tutaj. Brat i Brat. Niech Bracia pójdą pod moją celę, tam leży pakunek i niech Bracia przyniosą. Tylko ostrożnie." Bracia wstali i zgodnie z poleceniem przynieśli pakunek. Gdy znaleźli się z powrotem w sali, ojciec pełen przejęcia poprosił by rozpakowali paczkę. Bracia zaczęli więc rozwijać papier gdy ten krzyknął: "Nie! Zaintonujmy pieśń!". Bracia zaintonowali zatem pieśń, by w odpowiedniej atmosferze rozpakować pakunek, a w momencie gdy tylko ich oczom ukazał się obraz Matki Boskiej ojciec krzyknął: "Na kolana! Oryginalna Kopia! Bracia! Na kolana!".

Na koniec kawał z kazania:

Wychodzi góral przed chatę i nagle pierwszy raz w życiu zachwycił się tak całym sobą. Niezwykłością stworzenia. Zachwycił się tak bardzo, że aż wykrzyknął: "Ojej jak tu pięknie!" Na co echo odparło z przyzwyczajenia: "...mać..mać..mać...".




poniedziałek, 30 września 2013

takie oto niedzielne kazanie

"Wczoraj kiedy się modliłem pomyślałem: jeżeli tak się sprawy mają, to jutro Panie Jezu masz sam się tu objawić i powiedzieć za mnie to kazanie. Wytłumaczyć co miałeś na myśli z tą nienawiścią. Ja się za Ciebie tłumaczyć nie będę."

"Trzeba to jasno stwierdzić: specjalistą od marketingu to Pan Jezus nie był".

"Przyjdzie taki dzień że staniesz przed Jezusem i On zapyta się: czy chcesz być moim uczniem? I wtedy możesz odpowiedzieć: "Sorry, ja nie po to ciągnę dwa fakultety na studiach, żeby być UCZNIEM".

"Na szczęście dla nas, Jezus wychował się w kulturze semickiej".


Sentymenty:
"Kiedy jeździłem z licealistami, na wędrówki to był taki trudny moment, że musieli przyjść ze swoimi plecakami i jeszcze przed wyjściem na dworzec, pokazać co tam spakowali. I to był dramat - nie w sensie co tam brali - ale kiedy mówiłem - to trzeba zostawić. Oburzali się, ale jak to? Ale po kilku dniach dziękowali. Najgorzej zawsze ja sam na tym wychodziłem, bo mi nikt plecaka nie sprawdzał".

wtorek, 21 maja 2013

baja obrazkowa

Dziś trochę inaczej.
Może ktoś z was był świadkiem i śledził te niespodziewane zdarzenia na bieżąco..
Do nas dotarły z dwumiesięcznym opóźnieniem.
:)

________________________________________________
Basiu! Trzymaj się! To tylko licencjat! W końcu się skończy! :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

kwietniowe przypadki o. Józefa



"W imieniu ojców z koncelebry przepraszam za to, że msza rozpoczęła się dziś z opóźnieniem, ale to nie nasza wina. Winę ponosi Ojciec Profesor Doktor Habilitowany Jan Andrzej Kłoczowski, który na swojej mszy o godzinie dwunastej chrzcił pięcioro dzieci. My ochrzcimy tylko jedno, więc może nadgonimy".

"Jest tu z nami dzisiaj w koncelebrze ojciec, który na co dzień zajmuje się nawracaniem spoganiałych Belgów. Bardzo miło nam go powitać".

Chrzest. 
Ojciec pyta rodziców: 
 - O co prosicie Kościół? -ponieważ stojący u stóp ambony rodzice nie mają mikrofonu, nie słychać odpowiedzi.  Ojciec relacjonuje przez mikrofon: 
 - Państwo mówią, że o chrzest proszą. 
- A jakie imię wybraliście dla swojego dziecka?
- Zofia Dominika - odpowiadają rodzice już trochę głośniej.
- Państwo wybrali "Zofia Dominika". Wszystko się zgadza  z protokołem, zatem pomódlmy się".

Pół żartem. "Teraz mamy okazję usłyszeć płacz już-nie-pogańskiego dziecka. Proszę zauważyć że to zupełnie inny płacz:)".

Pod koniec kazania:
"Mam taką ogromną prośbę. Proszę nie stosować żadnych środków represji ani terroryzmu wobec dzieci".


Ogłoszenia: 
"A teraz, zanim dopuścimy do głosu chrześcijańską propagandę w osobie Ojca Redaktora Naczelnego najlepszego katolickiego miesięcznika "W drodze", ogłoszenie NA PRAWDĘ ważne".


piątek, 5 kwietnia 2013

nadesłana baja:)

"W Wigilię Paschalną w prezbiterium jeden z braci pilnował, żeby lud wierny nie zajął zarezerwowanych miejsc ani nie wtargnął do wydzielonej przestrzeni przed czasem. Ludzie się i tak pchali, więc w końcu brat stanął zdecydowanie na środku, wyciągnął ile się da w górę swoje 1,70 wzrostu i głośno stwierdził: "Proszę się nie wpychać, a jak ktoś mimo to będzie próbował tu wejść, to ostrzegam, że będę agresywny!"

Pozdrowienia dla Maniaka przez któregoż przywędrowała do nas ta baja:)

wtorek, 2 kwietnia 2013

paschalne baje jeszcze:)


Po zakończeniu liturgii Wigilii Paschalnej o.przeor : "Trochę się w ciągu ostatnich dni naspowiadaliśmy, dlatego w święta (pierwszy i drugi dzień) nie będziemy spowiadać. Jakby ktoś chciał się pojednać z Panem Bogiem to zapraszamy we wtorek". Na co dowcipni ojcowie z koncelebry: "Do Franków nich idą! Albo do mariackiego! Ojciec przeor spokojnie z ambony: "Ojcowie mi tu podpowiadają że ponoć do Mariackiego można iść, ale JA  nic na ten temat nie wiem". :)


Z kazania na Wielki Piątek:
"Kiedy byłem małym chłopcem, pamiętam że mój tata poszedł ze mną na spacer. Było błoto i kałuże, więc tata ubrał mi nieprzemakalne gumiaczki i zakazał wchodzić do kałuży. Ale jak tylko się odwrócił chciałem sprawdzić czy gumiaczki są na prawdę nieprzemakalne więc wbiegłem do kałuży, właściwie to zanurzyłem się po kolana i w tym momencie zobaczyłem spojrzenie taty. Szedł w moją stronę. Natychmiast odwróciłem się i zacząłem uciekać, tak że zgubiłem moje nieprzemakalne gumiaczki i wpadłem cały umorusany do błota. Z Adamem (tym z raju) było inaczej...."


na koniec. już nie-paschalnie. stare.
Msza święta. Podniesienie. Wszyscy klęczą. Absolutna cisza w kościele.
W tym momencie mała dziewczynka klęcząca przed ołtarzem odzywa się na głos do swojej koleżanki obok:
- Wiesz, ja najbardziej lubię jeść banany.

:)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

baja wyjątkowa

Dziś baja wyjątkowa.
Napisana nam przez ojca.
Ojca, od którego baje się zaczęły.

Chcecie baję? :)
Mam świeżą.
Przeor jednego z klasztorów wysyłał smsem wielkanocne życzenia do znajomych. Chciał życzyć Błogosławionej Paschy, ale nie zauważył, że słownik w telefonie nie zna słowa Pascha, ale za to zna słowo "pacha". I zdziwił się kiedy w pewnym momencie zobaczył, że do wszystkich rozesłał życzenia: Błogosławionej pachy!


Więc świętujmy Paschę :)
Błogosławionej pachy!

Dzięki ojcze!

niedziela, 31 marca 2013

prawdziwie zmartwychwstał!

Alleluja!
Pan Bóg jest Królem.. na zawsze i na wieki! :)
Z okazji świąt Wielkiej Nocy życzymy Wam z całego serca przede wszystkim radości i uśmiechu płynącego ze Zmartwychwstania!

A do tego jeszcze mam dziś co nieco z Liturgii Wigilii Paschalnej. Wszystko od starego-nowego ojca przeora :)

***Kobiety przyszły do grobu namaścić ciało. A tam - zdziwienie! Nie ma trupa! No nie ma zwłok! Nie wykrzyknęły: "Alleluja! Zmartwychwstał!". Nie, one chciały trupa namaścić, a tu - nie ma.

***Apostołowie nie wierzą kobietom. Jak to w zwyczaju żydowskim. Jak kobieta coś mówi - to nie wierzą. Tak rabinat głosi. To przez tą całą chwiejność i labilność.

***Prosimy żeby uszanować ołtarz i nie wchodzić na jego podwyższenie. Doświadczenie lat poprzednich mówi nam, że niektórzy w takiej szczerej i wielkiej radości wchodzą tu. Prosimy cieszyć się i radować na niższym poziomie.

czwartek, 21 marca 2013

return.

O  św. Piotrze:
"Skałą staje się ktoś kto jest chwiejny jak galareta".

Do scholi:
"Działamy tekstem! Dążymy do zdrojów !"

Z rekolekcji:
"Życie duchowe to Twoje życie".

Dobra rada:
"Kobieta jak jest zła, to się ją uspokaja, a nie wykazuje błąd myślowy."

Z serii wspomnienia:
"Moim największym językowym upokorzeniem było, już pod koniec mojego pobytu w Chinach, kiedy poszedłem do sklepu i chciałem poprosić panią (nie brzydką zresztą) o kartę telefoniczną, a niechcący poprosiłem ją o jej numer telefonu "

"Pewnego razu rozdawałem komunię w kościele i widzę, że podchodzi mała dziewczynka. Zdziwiłem się, mała była, więc tylko zrobiłem jej krzyżyk na czole. Rozdaję dalej i po pewnym czasie widzę, że ta dziewczynka znowu stoi w kolejce i kiedy przyszła jej kolej podchodzi i mówi do mnie: " A dla dzieci cukierków nie będzie?" "

urocze.
:)

piątek, 8 marca 2013

na dzień kobiet

Z okazji dzisiejszego dnia tylko jedna baja, ale z to na temat :)

Duszpasterstwo akademickie. Wielki Post. Wieczór po rekolekcjach. Studenci piją herbatę ze rekolekcjonistą. 
Padają bardziej bądź mniej mądre słowa. Opowiadane są historie nie z tej ziemi. Po klasztorze i jego okolicach co chwile rozlega się głośny śmiech kilkunastu studentów. W pewnej chwili rekolekcjonista wypowiada dosadnie mądre słowa po łacinie. Po chwili zastanowienia udało mu się nawet je przetłumaczyć.
-Podobno o.A uchodzi za eksperta w dziedzinie cytatów. Zna cytaty na każdą okazję. No dalej, rzućcie mu coś.
-Dzień kobiet! 
Wszystkie oczy zwracają się ku rekolekcjoniście. W głowach każdy poszukuje cytatów na temat kobiet, robi szybki przegląd znanych cytatów z Pisma Świętego i myślicieli klasycznych.
Po chwili konsternacji i zastanowienia o.A mówi:
-ee..yy.. baba z wozu - koniom lżej?
Duszpasterz akademicki porażony mądrością tej wypowiedzi z niezmierną dociekliwością pyta:
-Ojcze A., a kto to powiedział?
-yyy.. Święty Paweł?

***
z dedykacją dla odważnego ojca, który nie boi się seksistowskich żartów w wysoce sfeminizowanych duszpasterstwach :)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

maniakalne baje

Nareszcie!  Doczekałyśmy się nadesłanych bai. Ciepłe uśmiechy dla Maniaka!

Koniec Mszy, zdaje się, że przed błogosławieństwem: 
"W tym tygodniu na pewno czeka nas wiele spraw i mnóstwo rzeczy do zrobienia, więc, jak powiedział pewien Arab: -załatwmy to wszystko za jednym zamachem".


 Roraty. Modlitwa wiernych. To było chyba wspomnienie Franciszka Ksawerego, albo jakiegoś jezuity.
 "Módlmy się za jezuitów, żeby poszli.... (chwila ciszy) ...na misje"...

"Różne Są Dary Łaski - Pan Adam (na przykład) położył podłogę" (--> klik)

a może jeszcze ktoś chce nam coś wysłać? :)