czwartek, 20 marca 2014

:D:D

U dominikanów był sobie pewien wykładowca, znany biblista. Bardzo apodyktyczny, nie znosił sprzeciwu. Bracia śmiali się z niego i opowiadali anegdotę o tym co będzie jak trafi do Nieba:
Święty Piotr wskazuje wejście, na co ów wykładowca:
-Wychodzę, wychodzę!
-Ale dlaczego? - pyta święty.
-Nie tak nauczałem! Nie tak nauczałem!

*     *     *
Pewien znany ojciec autostopowicz jechał w upalny dzień z Katowic. Stał przy drodze szybkiego ruchu, tuż obok przydrożnych handlarzy grzybów. Po chwili podchodzi bez słowa do niego taki pan - potężny człowiek, który wyglądał na rolnika. W milczeniu podaje mi butelkę wody. Stoimy tak w milczeniu, a on się mi przygląda i po chwili mówi:
-A nie lepiej było się uczyć i zostać księdzem?
Na to zakonnik:
-No wie pan, tak jakoś wyszło, że niewiele się uczyłem, ale i tak zostałem księdzem!
-Ale jak, proboszczem?
-No nie..
-Wikarym chociaż?
-No też nie..
-No u nas jest tak, że młody ksiądz idzie na parafię i samochód ma. I co, źle mu?