czwartek, 18 października 2012

magisterka...

Specjalnie dla naszego stałego czytelnika Mateusza... :)

Baja od o.Józefa:

"Żył kiedyś taki ojciec, którego Wy już pewnie nie pamiętacie, bo młodzi jesteście  -nie to co ja- co się zrobił taki staaaary i nie bardzo wiedział co się w okół niego dzieje.
Siedziałem kiedyś w refektarzu poprawiając prace magisterskie braci studentów, a ten ojciec siedział przy sąsiednim stole i jadł. Tak się patrzę na niego, co robi... ale je.. w ogóle nie zwraca na mnie uwagi.. nawet oczu nie podnosi. "No dobra" - pomyślałem. Wstałem i poszedłem do kuchni żeby nalać sobie herbaty. Kiedy wróciłem do refektarza, rozglądnąłem się- ojciec siedział w tym samym miejscu- "Chyba nic się nie zmieniło". Zająłem więc miejsce i w tym momencie zauważyłem- zniknęła jedna magisterka!
Rozglądam się, schylam, szukam.. nic! Nagle odwróciłem się w bok i zdałem sobie sprawę, że siedzący przy sąsiednim stole ojciec spokojnie czyta- o zgrozo!-  ZAGINIONĄ MAGISTERKĘ! A to nicpoń! Nic nie dał po sobie poznać! Już miałem coś powiedzieć, gdy ten spojrzał mi groźnie w oczy i mówi pełen oburzenia: TO TAKIE GŁUPOTY BRAT PISZE??? Jeszcze trochę na mnie pokrzyczał zanim dotarło do mnie, że uważał że to była moja praca. Do tego tak mu się nie-podobała, że nie chciał ze mną w ogóle rozmawiać! Za nic w świecie nie mogłem mu wytłumaczyć, żeby mi ją oddał!!!  W sumie nie wiem, kto go w końcu do tego namówił".
:)