wtorek, 1 kwietnia 2014

małowybrednie na prima aprilis

Dziś będzie bardzo mało wybrednie, żeby nie rzec - prostacko. Nie będzie bai - będą kawały.

Betlejem. Cicha noc otula stajenkę, w której właśnie urodził się Jezus. Nagle rwetes. Przez grupę czuwających przy Mesjaszu pasterzy przebijają się trzy odziane w habity postacie. Dominikanin - zastyga w kontemplacji, szkicując w myślach traktat o relacjach między Trójcą Świętą, a Świętą Rodziną. Franciszkanin - pana na kolana zachwycony ubóstwem pejzażu. Tylko jezuita sunie dalej, podchodzi do żłóbka, kładzie rękę na ramieniu św. Józefa i pyta: "Czy pomyślałeś już do jakiej szkoły wyślesz syna?"

Jezus wita u bram nieba starszego człowieka. Ten zwierza mu się, że był rzemieślnikiem, przez całe życie zajmował się obróbką drewna. Miał też syna, który tak naprawdę nie był jego synem i na dodatek opuścił go w młodym wieku. "Tato?" - pyta zaskoczony Jezus. "Pinokio?!" - odpowiada jeszcze bardziej zdumiony starzec.
Z książki Szymona Hołowni Tabletki z krzyżykiem

Dzieci rozmawiają  na podwórku:
-A mój wujek jest biskupem i wszyscy mówią do niego Wasza Przewielebność! 
- A mój to jest kardynałem i wszyscy mówią do niego Eminencja!
- A mój wujek waży dwieście kilo i każdy, kto go spotka na ulicy mówi:  O Boże! 


Dominikanin i franciszkanin pokłócili się, który z ich zakonów jest ważniejszy. Tak spór ich trwał przez kilka lat, w końcu ustalili, że jak umrą, to w Niebie spytają Boga o odpowiedź. Tak też zrobili. Bóg trochę się zamyślił i powiedział, że odpowiedź wyśle niebiańską pocztą. Po dwóch dniach przychodzi list do ich kwatery w Niebie. "Drodzy bracia! Nie spierajcie sie o tak błahe sprawy. Oba wasze zgromadzenia są równie ważne i równie cenne w moich oczach. Z poważaniem Pan Bóg OP"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz